#zakazhandlu #programowanie #bekazpodludzi
Ostatnio w moim życiu wiele się zmieniało, ukończyłem studia, pracowałem w kilku miejscach pracy, obecnie jestem można powiedzieć w miarę ustabilizowany pomimo tego, że od końca studiów nie minęło nawet 12 miesięcy. W styczniu pracowałem w mieście oddalonym od mojego miejsca zamieszkania o 300+ km, zrezygnowałem po miesiącu z powodów prywatnych nie mając nawet nowej oferty pracy, podczas okresu wypowiedzenia poszedłem na jedną jedyną rozmowę o pracę i po tygodniu wiedziałem już, że znalazłem sobie nowe miejsce zatrudnienia tym razem 200km od rodzinnego miasta + w dużym mieście + za lepsze pieniądze.
Po co to piszę?
Otóż na wykopie do czynienia mamy nie wiem z jakimi ludźmi, podejrzewam, że większość to programiści 15k bo to co tu się dzieje przechodzi ludzki pojęcie…
Narzekacie na zakaz handlu w niedzielę, chociaż zakazu takiego nie ma, u mnie w miasteczku są sklepy, które otwarte są nawet w Wielkanoc, Boże Ciało i inne tego typu święta. Największy zarzut do PiSu jeszcze na początku wprowadzania wolnych niedziel dla pracowników to było to, że zostanie zniszczona polska gospodarka, jak się okazało tłok w sklepach w soboty jest taki, że nie zdziwiłbym się, gdyby sklepy zarabiały jeszcze więcej…
Mówicie o OGRANICZENIU WOLNOŚCI i uwaga! – mentalności niewolnika
pokaż spoiler xDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Powiem tak, za każdym razem pada argument, że jak się komuś nie podoba przymus pracy w niedzielę to może ją sobie zmienić – NIE KAŻDY UKOŃCZYŁ dobre studia i NIE KAŻDY ma możliwości zmiany pracy z dnia na dzień jak np. ja (ewentualnie może sobie zamienić siekierkę na kijek i wyjdzie mu na to samo).
Problemy, które widzę, to oczywiście to, że niektóre zawody nie mają fizycznej możliwości mieć dni wolnych w weekendy (lekarze, policjanci, strażacy, motorniczy ( ͡° ͜ʖ ͡°)) – ale są to zawody, w których jak wspomniałem takiej możliwości nie ma, a skoro tak dużej grupie społecznej jak pracownicy np. biedronek czy lidlów można pomóc kosztem małej niewygody pozostałej części społeczeństwa (na prawdę nie rozumiem problemu wolnych niedziel, zakupy można zrobić w piątek/sobotę i zapewniam, że mięso w lodówce aż tak szybko się nie zepsuje). Odnośnie studentów pracujących w weekendy: przypominam, że dla takich osób istnieje takie coś jak studia zaoczne (które nie są w żadnym stopniu gorsze od studiów dziennych przynajmniej w branży, w której pracuję ja (IT)).
BTW
Czy protestując przeciwko zakazowi handlu sami nie staracie się ograniczać wolności innym ludziom skazując ich na pracę w niedzielę?
Podsumowując
Cały ten #zakazhandlu to afera nadmuchana aż nadto, osobiście jestem przeciwnikiem zakazów i nakazów ale argumenty używane przez niektórych wołają o pomstę do nieba.